sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 28.
~Harry~.

Trudno było odczytać cokolwiek z min osób które mnie otaczały… Przez to stresowałem się jeszcze bardziej, lekarz widząc moje zakłopotanie od razu przeszedł do rzeczy.
-operacja powiodła się, ale to jeszcze nic nie znaczy – zaczął wysoki, brodaty mężczyzna – najbliższe dni będą świadczyły o wszystkim. Na tą chwilę, można powiedzieć że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy.
-możemy ją zobaczyć ? – spytałem z nadzieją w głosie
-tylko pan i na krótką chwilę. Proszę za mną -  wymieniając spojrzenia z przyjaciółmi wyszliśmy, lakarz zaprowadził mnie do Sali w której leżała Megg.
Wyglądała jak by spała. Odpoczynek po ciężkim dniu, drzemka popołudniowa. Jej twarz wyglądała spokojnie. Nie była poturbowana,  ta część ciała ucierpiała najmniej. Objąłem jej twarz dłońmi, była strasznie zimna.
- don’t wanna be reminded, don’t wanna  be seen*- wyszeptała przez niemal zamknięte usta.
-don’t wanna be without you. – automatycznie zanuciłem piosenkę. Po chwili dotarło do mnie to co się stało. Osłupiałem. Kilka minut temu wróciła z Sali operacyjnej, nie miała szans na przeżycie ale dała radę się odezwać. Nie wiedziałem czy to sen, czy to prawda. Nagle urządzenia zaczęły pikać. Lekarze przybiegli jak najszybciej mogli. Zdawałem sobie sprawę z tego jaki jest stan zdrowia mojej kochanej, wiedziałem że w każdej chwili mogłem zostać sam na tym świecie. Na szczęście miałem przyjaciół którzy mnie wspierali. Liam od razu do mnie podbiegł i zaczął wypytywać co się stało z Maggie. Nie zwróciłem na niego uwagi, biegłam  za lekarzami. Zatrzasnęli mi drzwi przed nosem, nie było mowy o tym żeby dostać się do środka. Musiałem czekać, znów ten stracony czas. Miałem tylko nadzieję że go odpracujemy, razem.
Po kilku godzinach czekania postanowiłem że muszę mieć jakiś plan na wypadek wybudzenia się Maggie. Chciałem ją przeprosić, zrekompensować stracony czas. Nie miałem pomysłów, nie spałem od kilku dni. Jak nie wypadek, to rozmyślanie nad tym co zrobić żeby Megg mi przebaczyła.
Przypomniałem sobie o tym że kiedy Lou był pokłócony z Eleanor razem układaliśmy piosenkę. El gdy ją usłyszała od razu zmiękła, Megg jest jeszcze bardziej wrażliwa. Spróbować nie zaszkodzi. Poprosiłem żeby mój przyjaciel przyjechał z jej tekstem, musiałem go sobie przypomnieć. Po tym jak moje ukochana obudziła się chociaż na te kilka sekund uwierzyłem że może być dobrze.
Kolejne godziny mijały, nie wiedzieliśmy nic konkretnego. Usnąłem pod ścianą, w moje ślady poszli wszyscy którzy ze mną czekali. Kolejnego dnia rano zjawił się w szpitalu Niall. Był o wiele szczęśliwszy, zupełnie inny niż kilka dni temu. Przynajmniej się starał, widać że jego również ta sytuacja przybijała. Włączając w to Kristen, wszyscy byliśmy w szpitalu. Brakowało tylko Rose, której opiekunka nie chciała żeby przeżywała z nami to wszystko. Słusznie, to nie dla niej.
Obudziło nas wyjeżdżające łóżko z sali w której była Maggie. Nie mogłem podajść bliżej, lekarze mnie zatrzymali. Zostaliśmy poproszeni na rozmowę, nie było dozwolone to z tyloma osobami ale dla nas lekarz zrobił wyjątek.
-to co stało się w przeciągu ostatnich godzin było niesamowitym wyczynem – zaczął lekarz drapiąc się po brodzie. – Stan pani Brian był naprawdę beznadziejny. Sami nadal jesteśmy w szoku. Rehabilitacja będzie dość długa, będzie to zależało również od tego jak pani Maggie będzie się starać. Teraz musimy czekać na wybudzenie ze śpiączki.  Nie wiem czy państwo wiedzą, ale pacjentka przeszła śmierć kliniczną. Bliscy mogą z nią być w Sali, ale proszę nas poinformować w razie gdyby poszkodowana się wybudziła.
Nie wierzyłem w słowa lekarza. Byłem pewny że Megg wyjdzie z tego ale i tak było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Czułem że na to nie zasłużyłem. Maggie będzie żyła ale czy dla mnie ? Dwie rzeczy wiedziałem na pewno. Pierwsza – jestem bardzo szczęśliwy, druga – kochałem ją jak nikogo innego. To jak przeżywałem jej wypadek, to co ja odbierałem umocniło mnie w wierze jaka jest dla mnie ważna.
Czuwałem przy jej łóżku dniami i nocami. Fani przysyłali listy które mnie wspierały. Mama z Gemmą przyjechały do nas, przyjaciele również nie zawiedli.  

~Maggie~.
Coś ciągnęło mnie w stronę życia. Taka siła której nie byłam w stanie się przeciwstawić. Otworzyłam oczy. Wszystko było zamazane ale mojego kochanego potrafiłam rozpoznać. Stał obok mnie. Po chwili barwy nabrały koloru, potrafiłam wszystkich rozpoznać. Eleanor usiadła obok mnie, podłożyła poduszki tak że byłam w pozycji półsiedzącej. Na Sali zrobiło się wielkie zamieszanie. Wszyscy się przepychali, biegali, łącznie w całym pomieszczeniu było około 50 osób, wliczając w to one direction. Nagle muzyka zaczęła grać. Harry podszedł do mnie i zaczął śpiewać.



Starting today, im gunna change,
don't wanna make the same mistakes,
cos I can see a new horizon,
the ice around my heart is melting,
and the hurt I feel is slowly dying,
now im, no longer crying,
the bridge we burnt is being built again,
its leading to a new begining,
and it may never be the way it was,
and thats because im talking about forgiveness,
forgiveness, forgiveness, forgiveness.

Łzy zaczęły same napływać do oczu. Po chwili płakałam jak dziecko. Hazza spojrzał mi w oczy na co ludzie którzy towarzyszyli mu w śpiewaniu zaczęli chórem: 

If everybody could forgive and forget
think of all the time that we could spend, being friends,
think about all the lives we could change,
and all the love we could make,
baby how the world would be a better place,
in the end.

Na zakończenie mój kochany uklęknął przy moim łóżku nucąc ciszej „and thats because im talking about forgiveness”. Rozpłakałam  się całkowicie. Ukryłam twarz w rękach, pomimo że  kosztowało mnie to wiele bólu. Wyciągnęłam ręce do osoby którą kochałam nad życie – byłam tego pewna. Hazza przytulił mnie delikatnie, poczułam że jego łza spływała po mojej ręce. Oboje wtuleni w siebie przez kilka minut rozkoszowaliśmy się chwilą. Brakowało mi tego, oboje ze tym tęskniliśmy.
Wszyscy rozeszli się do domów, nasi przyjaciele zostali najdłużej ze wszystkich. Mama Harrego z Gemmą były naprawdę wspaniałe, usłyszałam wiele miłych słów skierowanych do mnie. Ok 23 zostaliśmy z Harrym sami.
-zorganizowałeś to wszystko, prawda ? – wtuliłam się w jego tors
-hmm.. – zrobił minę marzyciela – dla ciebie wszystko – pocałował mnie w czoło
-kocham cie.. nauczyłeś każdego śpiewać ?- zażartowałam -  Śpiewali pięknie .. twoja szkoła – uśmiechnęłam się delikatnie
-fani byli cały czas. Chciałem dać im szansę, mogli się wykazać. Ogłosiłem jednego dnia przed szpitalem jakiej piosenki mają się nauczyć, wskazałem które słowa.. spisali się.
-i tak ty zaśpiewałeś najpiękniej. Sam wpadłeś na ten pomysł ?
-prawie.. no rozumiesz, mała pomoc Danielle i Eleanor – uśmiechnął się łobuzersko – zmieniając temat, Caroline będzie miała rozprawę w sądzie… będę musiał na nią iść. Ty ze względu na stan zdrowia nie możesz. Nie martw się, masz dobrego adwokata – wskazał dumnie na siebie.
-najlepszego jakiego mogłam mieć.. -  spojrzałam z zamyśleniem w sufit - a… jak z Caroline ? – zdążyłam się dowiedzieć że to ona była sprawczynią wypadku, ale nie wiedziałam jak z jej stanem zdrowia
-dobrze, wyszła już ze szpitala. 
-jak… dziecko ? – spytałam spuszczając głowę
-nic nie wiem.. wszystko okaże się jutro w sądzie.
Harry spędził noc w szpitalu czuwając przy mnie. Następnego dnia miała odbyć się rozprawa w sądzie. Nie wiedziałam co tak kobieta od nas chciała, nie wiem o co chodziło jej z dzieckiem które najprawdopodobniej nie istniało. Czy ten wypadek był zamierzony ? Czy chciała mnie zabić ? Jutro miałam się wszystkiego dowiedzieć.

*nie chce być przypomniana, nie chcę być dostrzeżona (tłumaczenie)

_______________________________________________________________________
Rozdział późno, ale jest. :) Niedługo nowy, postaram się jak najszybciej. 
Dziękuje za komentarze i wyświetlenia, zarówno jak i wiadomości na gg. Jesteście wspaniali. :) 
PS.Komentarze moga dodawać anonimowi. :)
Tłumaczenie piosenki:
Harry:
Zaczynam dzień, zmieniam się
nie chcę popełnić tych samych błędów.
Widzę nowy horyzont
lód w moim sercu topnieje 
ta rana która czuje, powoli umiera
teraz nie płaczę już więcej.
Most ktory spalilismy buduje sie na nowo
to jest nowy poczatek
moze nigdy nie bedzie tak jak bylo
i dlatego mowie o przebaczeniu,przebaczeniu przebaczeniu przebaczeniu...
Reszta:
Jesli wszyscy moglibysmy wybaczac i zapominac
pomysl o tym calym czasie ktory moglibysmy spedzic, bedac razem
pomysl o zyciu ktore moglibysmy zmienic
i o milosci ktora moglismy miec
kochanie swiat moglby byc lepszym miejscem
w koncu.....

Moje gg:  32289848  
Mój twitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska
Pozdrawiam. Nala. xooo. 


5 komentarzy:

  1. Super. Czekam na następny. Jestem ciekawa co z Caroline i rzekomym dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również jestem bardzo ciekawa. Świetnie piszesz! ♥♥♥
    Zapraszam do mnie (skończyłam pisać 7 rozdział xd)www.kamcikk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. super bardzo mi się poodoba. swietnie wyszedł ci ten rozdział
    i wg masz talent ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny, super <3

    OdpowiedzUsuń