czwartek, 1 marca 2012


Rozdział 1.
Wybiła 7 rano. Musiałam wstać. Miałam zaledwie 20 minut na ubranie się, zjedzenie śniadania , uczesanie, prysznic  i pomalowanie  się. Założyłam na siebie ciemne rurki, bluzę nike sportswear i  conversy. Ubrań miałam dużo, ciotka mieszkająca w Irlandii wysyłała niezniszczone ubrania w paczce po swojej córce.    Robiło się coraz cieplej, marzec był piękny i ciepły tego roku.   Do szkoły miałam blisko ale tego dnia musiałam spotkać się z Thomasem. W planach miałam też cmentarz. Szybko się zebrałam, pożegnałam babcię i wyszłam z domu. Usiadłam przy grobie. Nienawidziłam tego napisu: „R.I.P. Ellen”. Ojciec zrobił mi wiele niedobrego. Matce i mi. Ale był ojcem. Zapaliłam znicz, oczyściłam napis który był cały zakurzony. Nie mogłam patrzeć na jego imię, ale zarazem je kochałam. Miałam po nim nazwisko, urodę… Charakter nie. I nie żałuję. Zapamiętam go jako młodego James’a, tego który mnie kochał gdy byłam jeszcze mała. Nie wiem co się z nim stało że tak nagle znienawidził mnie i matkę. Może był ktoś nowy ? Tak mi się wydaje. Za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć kto. Od ich śmierci minął miesiąc, musiałam w najbliższym czasie przeglądać rzeczy, papiery rodziców. I oczywiście pracować dla Thomasa. Jeżeli z czymś się spóźniłam, nie zrobiłam czegoś idealnie – bił mnie. Babcia nic nie wiedziała. Wzrok miała słaby a ja starałam się przy niej ukrywać moje sińce i rany. Byłam z tym sama. Wcześniej miałam przyjaciółkę ale mój ojciec - James groził że zrobi jej krzywdę jak będzie do mnie przychodzić. Ona upierała się żeby przy mnie zostać, pomagać mi. Dopiero gdy ojciec powiedział że zabije nas obie odpuściła. Pisała listy ale ojciec wszystko palił w piecu. Straciłyśmy kontakt. Od tego czasu nie mam nikogo, od śmierci rodziców nie ufam nikomu. Staram się być dla wszystkich miła, często się uśmiecham.  Nie chcę żeby ktoś widział jak ja się czuję. Nie chcę pomocy i wsparcia. I tak nikt mnie nie zrozumie. Żyłam z dnia na dzień, nie miałam planów na przyszłość.
Było już późno, szybko pobiegłam na spotkanie z Thomasem. Czekał już na mnie z miną  nieciekawą.
 -spóźniłaś się – powiedział opierając się o maskę samochodu
-przepraszam, byłam na cmentarzu.
-wiesz ile cię to będzie kosztować ? – powiedział zdenerwowany
-tak, wiem.
Podszedł do mnie i uderzył z pięści w twarz. Znów poczułam ból. Byłam do niego przyzwyczajona. Jak zawsze musiał coś odstawiać.
-za to dodaję ci dodatkowe 5 godzin sprzątania. Albo 6. Jeżeli jeszcze raz się spóźnisz będzie 10.
-o czym chciałeś porozmawiać ?
-no tak. Do rzeczy. Przeszukujesz dokumenty twojego ojca. W nich powinna być koperta z napisem „WID”. Gdy ją znajdziesz masz ją natychmiastowo do mnie dostarczyć.  Jeżeli się dowiem że ją otwarłaś bądź ukryłaś to twoja śliczna buźka będzie wołała o pomoc. Zrozumiano ?
-tak , oczywiście.
Na pożegnanie kopnął mnie w łydkę, kość piszczelowa strasznie mnie zabolała. Od miejsca spotkania – parkingu przy parku, miałam 3 minuty do szkoły. Przekroczyłam próg i … nie pamiętam co dalej się działo…

1 komentarz: