niedziela, 25 marca 2012


Rozdział 22.
Budzik zadzwonił, pomimo że mało spałam obudziłam się z dobrym humorem.
-Harry wstawaj ! – zaczęłam go szturchać
-jeszcze chwile !  5 minut – z zamkniętymi oczami złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie
-spóźnimy się ! Eleanor i Lou już na pewno są gotowi…
-przeciez ich znasz i wiesz ze tak nie jest !
-no tak, ale jakoś muszę cie z łóżka wygonić – pocałowałam go
-trzeba było tak od razu ! – uśmiechnął się od ucha do ucha.
Harry poszedł do łazienki, w tym czasie ja robiłam śniadanie dla naszej 4. Tak jak myślałam Eleanor i Lou jeszcze spali. Poszłam ich obudzić na posiłek, El pozbierała się od razu ale jej chłopak miał z tym małe problemy.
O 3:30 byliśmy gotowi, musieliśmy jeszcze raz sprawdzić czy wszystko mamy , pożegnać się z resztą domowników i jechać na lotnisko. Większość żegnała się przez sen ale niektórzy wysilili się i pożegnali jak należy. Podekscytowani ruszyliśmy w stronę lotniska. Przybyliśmy na czas, wszystko odbyło się bez najmniejszych problemów. Cała nasza czwórka usnęła w samolocie ze względu na małą ilość snu tej nocy. Lot trwał krótko więc była to tylko drzemka po której byliśmy jeszcze bardziej śpiący. Nie obyło się bez ataku fanek proszących o zdjęcia i autografy. Z El odeszłyśmy na bok, czekając na chłopaków planowałyśmy dzisiejszy dzień.  Wreszcie dotarliśmy do hotelu, El z Lou do swojego. Umówiliśmy się pod Nutre-Dame za godzinę. Szykując się do wyjścia zauważyłam że Hazza usnął więc musiałam go znów budzić.
-ciągle byś spał ! – usiadłam na łóżku
-taki już jestem – zaczął się podnosić
-ty nie chcesz wiedzieć jaka ja z natury jestem !
-kochana, opiekuńcza i jędza – oparł się o moje ramie pokazując mi język
-pamiętaj, za 15 minut pod Nutre-Dame– wyszłam udając obrażoną
Gdy doszłam na miejsce Lou z Eleanor robili zdjęcia. Nieźle się przy tym bawili, Lou jak nienormalny biegał z aparatem aż jakaś starsza kobieta stanęła i zaczęła się patrzeć z zaintrygowaniem. 
-taki stary a taki nienormalny – powiedziała i odeszła
-taki stary i taki nienormalny ! – podeszłam puszczając mu sójkę w bok
-ma rację ! Gdzie Harry ? – zapytała El
-śpi…- zaczęłam grzebać czubkiem buta w ziemi
-nie śpię ! – poczułam że przytula mnie od tyłu mój kochany
-no wreszcie, ile można czekać – nadal udawałam obrażoną
-oj już się nie gniewaj – pocałował mnie
-co znowu odwaliłeś ?! – krzyknął Lou
-ciszej, zaraz jakaś babcia przyjdzie i zrobi takiego mistrza ciętej riposty że się zdziwisz bardziej niż fanki gdy by się dowiedziały że nic cie nie łączy z Harrym !
- w tej chwili to ty jesteś tą babcią ! – krzyknął jeszcze głośniej – no więc ?
-powiedział na mnie… -zaczęłam ale Harry zakrył mi usta
-nie wracaj do przeszłości ! Gdyby Kopciuszek wracał do przeszłości nigdy nie zostałaby księżniczką !
-to miał być komplement, rozumiem ? – wyszczerzyłam się do Hazzy
-oczywiście kochanie – pocałował mnie
-odejdź, nie odzywaj się !  - popchnęłam go delikatnie ze śmiechem
-będziesz coś chciała !
-to ty zawsze coś chcesz ! – odparłam
-i niby ja jestem nienormalny – złapał się za głowę Lou
Z przerwą na lunch cały czas zwiedzaliśmy. Chcieliśmy się wyrobić w 4 dniach żeby później jechać na plażę.  Wygonili nas z Luwr, a dokładniej Harrego i Lou. Było do przewidzenia że coś wywiną – energia tego dnia im bardzo dokazywała.
Zmęczeni całym dniem udaliśmy się do hotelu. Wpadli do nas El i Lou, razem zjedliśmy kolację przygotowaną przez chłopców.  Wyszło im całkiem nieźle.
-dobra kolacja ! Jesteśmy z was dumni – przytuliła się do Lou Eleanor. Chłopacy się zarumienili i nie odzywali – powiedziałam coś nie tak ?
-nie, nic – spojrzał na Louiego Harry.
Nie zwróciłyśmy z El na to szczególnej uwagi, rozmawialiśmy do późnego wieczora.
-będziemy się zbierać – wstała El – powiedziałam będziemy, nie będę !
-no już już – wstał Lou – Megg, Harry mi kiedyś mówił że jak będzie miał pierwszą córkę to chcę ją nazwać Darcy – wybuchnął śmiechem Lou
-czemu mi to mówisz ?  - spytałam zmieszana
-a nie wiem, jakoś tak mi się powiedziało
-nic nie pił, a zachowuje się jak Niall przed obiadem. Zmień dilera kochanie – pocałowała go w policzek El
-na Darcy jest jeszcze czas, ale twoje beztroskie dzieciństwo już się skończyło a zachowujesz się jak by nadal trwało – rzucił się na niego Hazza, przewracając przyjaciela na ziemię
-idziemy ! – krzyknęła jak najgłośniej potrafiła El - dodam tylko że ty też się tak zachowujesz !
Musiałam wszystko posprzątać, trzeba przyznać że Harry nie ułatwiał mi pracy. Szukał po całym pokoju swoich zielonych skarpetek z kotem, przewracając wszystko co leżało mu na drodze. Po godzinnym szukaniu wreszcie je znalazł. Padnięci rzuciliśmy się na łóżko.
-Darcy Styles… pięknie brzmi – wtuliłam się w Harrego
-no pewnie że pięknie !
-jak zwykle skromny do przesady – pokazałam mu język – a tak po za tematem… wiem że kupiliście gotowe jedzenie. Znalazłam opakowania w koszu na śmieci
-ojj.. wydało się. Tatuś nie będzie dumny że jego córka go przechytrzyła – wybuchnął śmiechem
-ejj ! Zbierasz sobie ! Ja to zapamiętam, dzisiejszy limit już przekroczyłeś – odwróciłam się na drugi bok, plecami do Harrego
-też cie kocham – objął mnie – nad czym tak myślisz ? Darcy ci w głowie przewróciła, co ?
-no pewnie ! – odwróciłam się znów przodem do Harrego – nasza córka będzie się bardzo dostojnie nazywać – spojrzałam Hazzie w oczy
-oczywiście że dostojnie, uroda po mamie, charakter po tacie – pokazał mi język
-przesadziłeś ! Śpisz na kanapie ! – wypchnęłam go z łóżka
-no dobra, przepraszam !
-co mi z tego że przepraszasz jak zaraz i tak będziesz to robił !
-no dobrze, nie odzywam się !
Zadzwoniła do mnie Danielle. Po kilkuminutowej rozmowie Liam chciał rozmawiać z Harrym więc mój chłopak wyszedł na balkon z telefonem. Swój telefon zostawił na łóżku. Zobaczyłam że przyszedł sms więc odruchowo odblokowałam telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu „Caroline”. Nie powinnam czytać tej wiadomości, nigdy bym nie odczytała ale była od Caroline. Nie mogłam się powstrzymać więc upewniając się że Hazza jest na balkonie odczytałam ją.
Gdy przeczytałam treść, rzuciłam telefon na łóżko i wybiegłam z domu z płaczem. Nie znałam tego terenu, więc postanowiłam schronić się na noc u El i Lou.
-Megg, co się stało ? – wpuściła mnie do środka Eleanor
-no bo.. bo byłam… Harry … sms…  -nie mogłam nic z siebie nic wydusić przez łzy.
-spokojnie, przyniosę ci chusteczki a ty się uspokój. Jesteśmy same, Lou musiał wyskoczyć na miasto. – przyjaciółka podała mi paczkę chusteczek higienicznych – a teraz spokojnie, wszystko od początku  - usiadła obok mnie i objęła mnie ramieniem.
-Harry rozmawiał z Liamem na balkonie przez mój telefon, swój zostawił obok mnie. Wtedy przyszedł sms od Caroline. Odczytałam bo nie mogłam się powstrzymać... – zaczęłam jeszcze bardziej płakać
-spokojnie, dokończ – przytuliła mnie jeszcze mocniej – i co takiego tam przeczytałaś ?  
_______________________________________________________________
mały dramacik w opowiadaniu. :) Jeżeli chcecie żebym rozwinęła jakiś wątek napiszcie w komentarzu. Dziękuje za wyświetlenia, spodziewajcie się nowego rozdziału ok wtorku. :)

7 komentarzy:

  1. beznadziejny ten blog. laska ogarnij dupe i wez go usun bo zatruwa internet swoja beznadziejnoscia. jest milion lepszych blogow od twojego. mi byloby wstyd dodawac takie gowniane rozdzialy
    _______________________________
    Nie no fajny. Tatki tam maly zarcik

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehe.. jasne... nie boje sie ciebie. zobaczymy kto tu sie z toba policzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny:D Czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń