Rozdział 22.
Budzik zadzwonił, pomimo że mało
spałam obudziłam się z dobrym humorem.
-Harry wstawaj ! – zaczęłam go
szturchać
-jeszcze chwile ! 5 minut – z zamkniętymi oczami złapał mnie za
rękę i przyciągnął do siebie
-spóźnimy się ! Eleanor i Lou już
na pewno są gotowi…
-przeciez ich znasz i wiesz ze tak
nie jest !
-no tak, ale jakoś muszę cie z
łóżka wygonić – pocałowałam go
-trzeba było tak od razu ! – uśmiechnął
się od ucha do ucha.
Harry poszedł do łazienki, w tym
czasie ja robiłam śniadanie dla naszej 4. Tak jak myślałam Eleanor i Lou
jeszcze spali. Poszłam ich obudzić na posiłek, El pozbierała się od razu ale
jej chłopak miał z tym małe problemy.
O 3:30 byliśmy gotowi, musieliśmy
jeszcze raz sprawdzić czy wszystko mamy , pożegnać się z resztą domowników i
jechać na lotnisko. Większość żegnała się przez sen ale niektórzy wysilili się
i pożegnali jak należy. Podekscytowani ruszyliśmy w stronę lotniska.
Przybyliśmy na czas, wszystko odbyło się bez najmniejszych problemów. Cała
nasza czwórka usnęła w samolocie ze względu na małą ilość snu tej nocy. Lot trwał krótko
więc była to tylko drzemka po której byliśmy jeszcze bardziej śpiący. Nie obyło
się bez ataku fanek proszących o zdjęcia i autografy. Z El odeszłyśmy na bok,
czekając na chłopaków planowałyśmy dzisiejszy dzień. Wreszcie dotarliśmy do hotelu, El z Lou do
swojego. Umówiliśmy się pod Nutre-Dame za godzinę. Szykując się do wyjścia zauważyłam
że Hazza usnął więc musiałam go znów budzić.
-ciągle byś spał ! – usiadłam na
łóżku
-taki już jestem – zaczął się
podnosić
-ty nie chcesz wiedzieć jaka ja z
natury jestem !
-kochana, opiekuńcza i jędza –
oparł się o moje ramie pokazując mi język
-pamiętaj, za 15 minut pod
Nutre-Dame– wyszłam udając obrażoną
Gdy doszłam na miejsce Lou z
Eleanor robili zdjęcia. Nieźle się przy tym bawili, Lou jak nienormalny biegał
z aparatem aż jakaś starsza kobieta stanęła i zaczęła się patrzeć z zaintrygowaniem.
-taki stary a taki nienormalny –
powiedziała i odeszła
-taki stary i taki nienormalny ! –
podeszłam puszczając mu sójkę w bok
-ma rację ! Gdzie Harry ? –
zapytała El
-śpi…- zaczęłam grzebać czubkiem
buta w ziemi
-nie śpię ! – poczułam że przytula
mnie od tyłu mój kochany
-no wreszcie, ile można czekać –
nadal udawałam obrażoną
-oj już się nie gniewaj –
pocałował mnie
-co znowu odwaliłeś ?! – krzyknął Lou
-ciszej, zaraz jakaś babcia przyjdzie i zrobi takiego mistrza ciętej riposty że się zdziwisz bardziej niż fanki gdy by się dowiedziały że nic cie nie łączy z Harrym !
- w tej chwili to ty jesteś tą
babcią ! – krzyknął jeszcze głośniej – no więc ?
-powiedział na mnie… -zaczęłam ale
Harry zakrył mi usta
-nie wracaj do przeszłości ! Gdyby
Kopciuszek wracał do przeszłości nigdy nie zostałaby księżniczką !
-to miał być komplement, rozumiem
? – wyszczerzyłam się do Hazzy
-oczywiście kochanie – pocałował mnie
-odejdź, nie odzywaj się ! - popchnęłam go delikatnie ze śmiechem
-będziesz coś chciała !
-to ty zawsze coś chcesz ! –
odparłam
-i niby ja jestem nienormalny –
złapał się za głowę Lou
Z przerwą na lunch cały czas
zwiedzaliśmy. Chcieliśmy się wyrobić w 4 dniach żeby później jechać na plażę. Wygonili nas z Luwr, a dokładniej Harrego i
Lou. Było do przewidzenia że coś wywiną – energia tego dnia im bardzo
dokazywała.
Zmęczeni całym dniem udaliśmy się
do hotelu. Wpadli do nas El i Lou, razem zjedliśmy kolację przygotowaną przez
chłopców. Wyszło im całkiem nieźle.
-dobra kolacja ! Jesteśmy z was
dumni – przytuliła się do Lou Eleanor. Chłopacy się zarumienili i nie odzywali –
powiedziałam coś nie tak ?
-nie, nic – spojrzał na Louiego
Harry.
Nie zwróciłyśmy z El na to
szczególnej uwagi, rozmawialiśmy do późnego wieczora.
-będziemy się zbierać – wstała El –
powiedziałam będziemy, nie będę !
-no już już – wstał Lou – Megg,
Harry mi kiedyś mówił że jak będzie miał pierwszą córkę to chcę ją nazwać Darcy
– wybuchnął śmiechem Lou
-czemu mi to mówisz ? - spytałam zmieszana
-a nie wiem, jakoś tak mi się
powiedziało
-nic nie pił, a zachowuje się jak Niall
przed obiadem. Zmień dilera kochanie – pocałowała go w policzek El
-na Darcy jest jeszcze czas, ale twoje beztroskie dzieciństwo już się skończyło a zachowujesz się jak by nadal trwało – rzucił się na niego Hazza,
przewracając przyjaciela na ziemię
-idziemy ! – krzyknęła jak
najgłośniej potrafiła El - dodam tylko że ty też się tak zachowujesz !
Musiałam wszystko posprzątać,
trzeba przyznać że Harry nie ułatwiał mi pracy. Szukał po całym pokoju swoich
zielonych skarpetek z kotem, przewracając wszystko co leżało mu na drodze. Po
godzinnym szukaniu wreszcie je znalazł. Padnięci rzuciliśmy się na łóżko.
-Darcy Styles… pięknie brzmi –
wtuliłam się w Harrego
-no pewnie że pięknie !
-jak zwykle skromny do przesady –
pokazałam mu język – a tak po za tematem… wiem że kupiliście gotowe jedzenie.
Znalazłam opakowania w koszu na śmieci
-ojj.. wydało się. Tatuś nie
będzie dumny że jego córka go przechytrzyła – wybuchnął śmiechem
-ejj ! Zbierasz sobie ! Ja to
zapamiętam, dzisiejszy limit już przekroczyłeś – odwróciłam się na drugi bok,
plecami do Harrego
-też cie kocham – objął mnie – nad
czym tak myślisz ? Darcy ci w głowie przewróciła, co ?
-no pewnie ! – odwróciłam się znów
przodem do Harrego – nasza córka będzie się bardzo dostojnie nazywać –
spojrzałam Hazzie w oczy
-oczywiście że dostojnie, uroda po
mamie, charakter po tacie – pokazał mi język
-przesadziłeś ! Śpisz na kanapie !
– wypchnęłam go z łóżka
-no dobra, przepraszam !
-co mi z tego że przepraszasz jak
zaraz i tak będziesz to robił !
-no dobrze, nie odzywam się !
Zadzwoniła do mnie Danielle. Po
kilkuminutowej rozmowie Liam chciał rozmawiać z Harrym więc mój chłopak wyszedł
na balkon z telefonem. Swój telefon zostawił na łóżku. Zobaczyłam że przyszedł
sms więc odruchowo odblokowałam telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu „Caroline”.
Nie powinnam czytać tej wiadomości, nigdy bym nie odczytała ale była od
Caroline. Nie mogłam się powstrzymać więc upewniając się że Hazza jest na
balkonie odczytałam ją.
Gdy przeczytałam treść, rzuciłam
telefon na łóżko i wybiegłam z domu z płaczem. Nie znałam tego terenu, więc
postanowiłam schronić się na noc u El i Lou.
-Megg, co się stało ? – wpuściła
mnie do środka Eleanor
-no bo.. bo byłam… Harry … sms… -nie mogłam nic z siebie nic wydusić przez
łzy.
-spokojnie, przyniosę ci
chusteczki a ty się uspokój. Jesteśmy same, Lou musiał wyskoczyć na miasto. –
przyjaciółka podała mi paczkę chusteczek higienicznych – a teraz spokojnie,
wszystko od początku - usiadła obok mnie
i objęła mnie ramieniem.
-Harry rozmawiał z Liamem na
balkonie przez mój telefon, swój zostawił obok mnie. Wtedy przyszedł sms od
Caroline. Odczytałam bo nie mogłam się powstrzymać... – zaczęłam jeszcze bardziej
płakać
-spokojnie, dokończ – przytuliła mnie
jeszcze mocniej – i co takiego tam przeczytałaś ?
_______________________________________________________________
mały dramacik w opowiadaniu. :) Jeżeli chcecie żebym rozwinęła jakiś wątek napiszcie w komentarzu. Dziękuje za wyświetlenia, spodziewajcie się nowego rozdziału ok wtorku. :)
_______________________________________________________________
mały dramacik w opowiadaniu. :) Jeżeli chcecie żebym rozwinęła jakiś wątek napiszcie w komentarzu. Dziękuje za wyświetlenia, spodziewajcie się nowego rozdziału ok wtorku. :)
beznadziejny ten blog. laska ogarnij dupe i wez go usun bo zatruwa internet swoja beznadziejnoscia. jest milion lepszych blogow od twojego. mi byloby wstyd dodawac takie gowniane rozdzialy
OdpowiedzUsuń_______________________________
Nie no fajny. Tatki tam maly zarcik
hahahahaahha ; D
Usuńhahaha Weronika wyjdź ! W szkole się z tobą policzę !
Usuńmoje słowa ;D
UsuńEhe.. jasne... nie boje sie ciebie. zobaczymy kto tu sie z toba policzy
OdpowiedzUsuńSwietny:D Czekam na nastepny:)
OdpowiedzUsuńmega rozdział i czekam na nn :p
OdpowiedzUsuń