Na ziemi
leżała moja babcia. Podbiegłam jak najszybciej żeby pomóc jej wstać. Miała
zamknięte oczy ale oddychała. Chwyciłam za słuchawkę telefonu i wybrałam numer
pogotowia. Karetka przyjechała i zabrała babcię. Założyłam tylko spodnie i
buty, na górę od piżamy zarzuciłam kurtkę z H&M i wybiegłam za lekarzami.
Cała we łzach nie mogłam się otrząsnąć z szoku. Nie mogłam nikomu o tym
powiedzieć, nie miałam nikogo kto by mnie pocieszył. Babcia była jedyną osobą
która wiedziała o moich problemach ale i tak nigdy o wszystkich. Brakowało mi
przyjaciółki, osoby która mnie pocieszy, będzie ze mną. Nie byłam jednak gotowa
by się otworzyć, zaufać komuś.
W poczekalni
siedzieli załamani ludzie, część z nich
płakała, niektórzy się cieszyli. Spoglądali dziwnie na mnie, w tym momencie
uświadomiłam sobie że moja twarz jest delikatnie zielona. Maseczka na noc –
dość widoczna. Nakładałam ją żeby babcia podczas kolacji nie widziała
posiniaczonej twarzy. Założyłam kaptur i zakryłam się włosami. Rozejrzałam się
za łazienką, przecież będą mnie wołać do babci. Gdy taką znalazłam, wbiegłam
dość szybko i zmyłam to co miałam na twarzy. To jednak był błąd. Lepiej żeby
zobaczyli że mam zieloną twarz niż to że mam pełno sińców i podkrążone oczy. Co
miałam teraz zrobić ? Przecież nie mogą się dowiedzieć … Nie miałam przy sobie
korektora, ani nic z takich rzeczy. Jedynym pomysłem jaki mi wpadł do głowy to
zdrapanie ze ściany gipsu, rozmoczenie go z wodą i nałożenie na twarz. Wyglądałam
jak nakremowana, prawie nie było widać w jakim stanie jestem. Musiałam jeszcze
bardziej zaciągnąć kaptur i bardziej ukryć się we włosach, ludzie w poczekalni
widzieli mnie najpierw zieloną a teraz białą. Mogło się wydawać dziwne, w tym
momencie nie jest ważne zdanie innych ale nie chciałam żeby postrzegali mnie za
jakąś wariatkę. Poczekałam jeszcze 15 min i zza drzwi wyłoniła się pulchna
pielęgniarka. Była zmęczona, zestresowana.
-Maggie Brian
?
-tak, to ja.
Co z babcią ?
-proszę za
mną.
Zaprowadziła
mnie do pomieszczenia pełnego plakatów, plansz i różnych dziwnych przedmiotów
których nie byłam w stanie nazwać.
-proszę
usiąść.
Nogi miałam
jak z waty. Ledwo doszłam do tej sali, każdy krok był jak chodzenie po
rozżarzonym węglu. Usiadłam tak jak nakazała.
-stan zdrowia
pani Georginy, pańskiej babci od kilku dni był gorszy. Sprawdziliśmy to,
wykonamy sekcję zwłok. Czy zauważyła pani w ostatnim czasie jakieś symptomy ?
Gdy
usłyszałam „sekcja zwłok” wszystko było dla mnie jasne. Nie docierało to do
mnie. Nie wierzyłam, odeszła najważniejsza osoba w moim życiu, po za moją
siostrą. Co ja jej powiem ? Jak ją poinformuję o śmierci babci ? Rose była
teraz na obozie edukacyjnym ze szkołą, wraca za 2 dni. Nie mogłam się nią
zaopiekować, nie miałam 18 lat. Po chwili przemyśleń przypomniałam sobie że
pielęgniarka zadała mi pytanie.
-nie, nie
mówiła mi nic a ja większość czasu spędzałam poza domem.
Nie mogłam
opanować łez. Chciałam powiedzieć o tym jak babcia czuła się gdy byłam w domu,
jak się zachowywała ale nie mogłam nic z siebie wydusić. Pielęgniarka
stwierdziła że nie ma sensu mnie męczyć i puściła do domu.
-przyjdź do
mnie rano z rodzicami. O 8 w tej Sali.
-ale ja… nie
mam rodziców. Zmarli jakiś czas temu.
-podaj mi
twój dowód osobisty i dokumenty.
Nie miałam
takich rzeczy, nie miałam 18 lat. Gdy jej o tym powiedziałam zaprowadziła mnie
do poczekalni i zostawiła bez słowa. Widziałam zamieszanie na korytarzu, nikt
nie podchodził do mnie więc zaczęłam iść w stronę drzwi. Nagle wysoki, szczupły
brunet ubrany w biały fartuch zatrzymał mnie i poprosił ze sobą do gabinetu.
Spisał imię, nazwisko i to co uważał za ważne.
-jesteś
jedynaczką ? Babcia wychowywała jeszcze kogoś ?
-mam siostrę,
jest na wycieczce ze szkołą, wraca za dwa dni.
Wykonał
telefon i za chwilę sprowadził na dół. Cała się trzęsłam, kręciło mi się w
głowie. Wsiadłam do samochodu. Nie pytałam gdzie jadę, co ze mną zrobią,
wszystko było mi obojętne. Wysiadłam przed wielkim budynkiem, widniał napis
„pogotowie opiekuńcze” . Zaprowadzili mnie do pokoju w którym siedziały na
łóżkach 2 dziewczyny. Jedna o dzikim spojrzeniu, jasnej karnacji, niebieskich oczach
i blond włosach, ubrana w leginsy i zieloną tunikę. Druga blada, pofarbowane na
czarno włosy i ostry makijaż. Ubranie miała czarne – czarne spodnie z dziurami,
glany, kurtkę top gun. Pełno kolczyków na twarzy, wyraz buntowniczki. Wskazały
mi miejsce spania więc położyłam się i od razu usnęłam. Rano po obudzeniu się
nie było w pokoju nikogo. Musiałam się przygotować że ktoś do mnie przyjdzie,
zobaczy w jakim stanie jest moja twarz. Na oknie leżały potrzebne kosmetyki,
pomyślałam że dziewczyny nie będą złe gdy je pożyczę. Przyszła po mnie ok 50
letnia niska kobieta i zaprowadziła do pokoju pełnego papierów i teczek.
-masz jakąś
bliską rodzinę ? Kogoś kto mógłby się tobą zaopiekować ? – powiedziała miłym
głosem.
-nie, nie
mam. Raczej daleka, nie ma możliwości opieki. – skłamałam. Nie mogłam trafić w
ręce Thomasa. To było niemożliwe. Tak się nie mogło stać.
Kobieta
zaczęła szukać w komputerze danych o mnie, przeglądała papiery.
-wracaj do
pokoju, przyjdę do ciebie.
Gdy wróciłam
jedna z ‘współlokatorek’ leżała na łóżku
ze słuchawkami, ta nazwana przez ze mnie „czarnym charakterem” siedziała przy
stole i czytała książkę. Była sobota więc wolne od szkoły. Nawet nie zwróciły
na mnie uwagi, jasnowłosa kątem oka spoglądała ale ta druga poraziła ją
wzrokiem i wróciła do czytania. Nie miałam ubrań, nie wiedziałam gdzie
łazienka, musiałam skorzystać z toalety.
-gdzie jest
łazienka ? –zapytałam ze strachem.
-nowa i nie
wie gdzie co jest, tak ? Masz problem, my też nic nie wiedziałyśmy, same wszystko
odkryłyśmy. Radź sobie sama. – odparła ciemnowłosa.
Blondyna
chciała coś powiedzieć, jej oczy zrobiły się smutne ale gdy wiedziała że jej
koleżanka się na nią patrzy zamknęła oczy i słuchała dalej muzyki. Usiadłam na
swoim łóżku i oglądałam całe otoczenie.
-czemu nie
chcecie mi pomóc ? Powiedziałybyście, poszłabym i po sprawie. Problem ?
Nie odezwały
się. Czarna zmarszczyła tylko nos.
-jak się
tutaj znalazłyście ? Powiedzcie mi coś więcej, nie wiem gdzie przebywam, nie
wiem co ze mną będzie.
-nie mieszaj
się w nieswoje sprawy. Dobrze ci radzę. – nie podniosła wzroku, cały czas
czytała książkę.
Irytowała
mnie, nic nie mogłam zaradzić. W tym momencie zapukała ta sama kobieta co
wcześniej, poprosiła mnie ze sobą. Znów ten sam pokój, znów to samo. Gdy usiadłam
zaczęła rozmowę.
-jesteś pewna
że nie masz nikogo bliskiego ?
-tak, jestem
pewna. – nie potrafiłam kłamać ale musiałam. Walczyłam o przyszłość moją i
mojej siostry.
-znalazłam
kogoś kto może się tobą zaopiekować. Jest pod budynkiem, podpisz tutaj i zejdź na dół. Ochroniarz odprowadzi cię do
samochodu.
Nie
wiedziałam kto to będzie. Może ktoś kto wreszcie da mi odpowiednie warunki ?
Wszystko jedno. Chciałam być już pełnoletnia. Nic więcej.
_________________________________________________________________
Udało mi się napisać coś dłuższego. W rozdziale 6 pojawią sie chłopcy z 1D więc bądźcie cierpliwi. :) Jak na razie nie ogłaszam się nigdzie, chcę napisać więcej i dojść do momentu kiedy będą chłopcy. Dziękuje za wyświetlenia, jutro nowy rozdział. :)
zajebisty rozdział i czekam na nn :P
OdpowiedzUsuń