El zrozumiała że muszę ochłonąć i
nie nalegała. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, słychać było tylko mój płacz.
-włącz laptopa i zarezerwuj mi
pierwszy lot do Londynu – oznajmiłam przyjaciółce
-powiesz mi co tam było ?
-powiem ale najpierw załatw lot.
Eleanor wiedziała że nie żartuję
więc posłusznie zabrała laptopa i zarezerwowała lot. Miał być za 40 minut więc
musiałam się spieszyć.
-no dobrze, powiem ci teraz co tam
było – wybuchłam niekontrolowanym płaczem – „Tak,
testy na to wykazują, jestem w ciąży. Nie mów nikomu, szczególnie twojej
dziewczynie.” – zacytowałam i zaczęłam jeszcze bardziej płakać
Znów nastąpiła cisza. Z nerwów
zaczęłam krzyczeć, czułam się jakby
milion ostrzy przedziurawiało moje serce.
-to jakieś nieporozumienie … Na
pewno by ci powiedział, Hazza taki nie jest.. z resztą sama o tym wiesz
-Caroline … nie znam jej ale z
opowiadań wiem że mogłaby to zrobić ! Rozumiesz, zdradził mnie !
- rozumiem, ale nie pojmuję. To na
pewno nie jest tak jak myślisz.
Do mieszkania wszedł Lou. Od razu
rzucił wszystko i do mnie podbiegł. Nie mogłam wytrzymać napięcia więc wybiegłam.
Na schodach zatrzymała mnie El.
-zadzwoń jak dolecisz, co mam
powiedzieć Harremu ?
-nic mu nie mów. Nie chcę go znać
! Jak on mógł mi to zrobić – po chwili
namyślenia zbiegłam na dół.
Złapałam pierwszą taksówkę, która zawiozła mnie na lotnisko. Zgłosiłam się
do odprawy i wsiadłam do samolotu. Nie miałam bagaży, nie miałam nic. Nawet
komórki przez którą rozmawiał Hazza. Jedyne co zabrałam to portfel.
Lot bez zastrzeżeń, wszystko
sprawnie. Nie mogłam iść do domu one direction, wszyscy by zaczęli pytać i mnie
zatrzymywać. Nie mogłam też wrócić do mojego domku, Harry pewnie zadzwoni do
kogoś żeby mnie zabrali do siebie… o ile zauważy że wyszłam. Nie wiedziałam gdzie iść… Jedynym miejscem
gdzie mogłam zamieszkać był dom Kristen, matki mojej siostry. To nie był zły
pomysł, ale Harry mógł mnie tam zlokalizować. Nie miałam innego wyboru więc
postanowiłam że zostanę tam chociaż na noc. Kristen przyjęła mnie z otwartymi
ramionami, Rose już spała. Wytłumaczyłam
opiekunce mojej siostry wszystko od początku, stanowiła dla mnie
wsparcie którego mi brakowało. Zmęczona
wszystkim położyłam się w łóżku, zabrałam książkę z biblioteczki Kristen i
zaczęłam czytać. Miałam do dyspozycji
laptopa więc z niego skorzystałam. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to „Megg
Brian, dziewczyna Harrego Styles sama wieczorem chodzi po Paryżu ! Czyżby jej
opiekuńczy chłopak zawiódł i pozwolił jej na samotne wieczorne spacery ?! „
Tak, mój chłopak. Chyba mój były.
Teraz będzie miał dziecko i rodzinę z jakąś babcią starszą od niego o
kilkanaście lat. Nie pojmowałam co on w niej widział… Same zmarszczki,
charakter też nie najlepszy… Widocznie ma inny gust niż chłopcy z zespołu.
Rozmyślanie przerwało mi pukanie do pokoju. Bałam się powiedzieć „kto tam ?”,
to mógł być ktokolwiek. Po chwili zamyślenia drzwi same się otwarły.
-Megg ! – wbiegła do pokoju
Isabel. – co ty tu robisz ?! Hazza cię szuka, nie wie co robić ! Żeby to tylko
Hazza ! My wszyscy cię szukamy ! Ale znam cię i wiedziałam że możesz tutaj być… Wracasz ze mną !
-nie, nie mogę. Nie wracam
nigdzie, teraz to jest mój dom. Przynieś mi rzeczy z domu direction i mojego jak
będziesz miała chwilę.
-co się stało ?! – usiadła obok
mnie
15 zajęło mi opowiadanie
wszystkiego tak jak Eleanor i Kristen. Is nie mogła tak samo jak ja tego pojąć.
To nie mogło dziać się naprawdę, tak nie mogło być…
-co mam powiedzieć gdy wrócę ?
Powiedziałam że wychodzę na spacer…
-nic nie mów, mnie tu nie ma.
Muszę ułożyć życie na nowo… znowu. Nie chcę go znać, chcę żyć tak jakbym nigdy
go nie spotkała… dużo mu zawdzięczam ale to nie znaczy że do końca życia mam mu
dziękować.
-Ale on ciebie potrzebuje !
- „you need me, I don’t need you…”
–miałam przed oczami Ed’a Sheeran’a który zaśpiewał tą właśnie piosenkę na
koncercie po którym poznałam Harrego
-masz rację, zrobił źle. Ale nie
możesz tak po prostu odejść ! Porozmawiaj chociaż…
-bardzo bym chciała ale nie mogę
stanąć z nim w 4 oczy. Zrób to o co cię proszę…
-no dobrze… jutro rano przyniosę
ci wszystkie rzeczy. Zamieszkasz tutaj jeszcze kilka dni a później ci przejdzie
i wrócisz…
-wrócę?! – krzyknęłam na cały głos
– nigdzie nie wrócę ! Może jeszcze będę
wychowywać jego dziecko ?! Nie ma takiej opcji, nigdzie nie wracam.
-no dobrze, mam nadzieję że ci
przejdzie więc przyniosę ci te rzeczy.
Zostałam sama. Wróciłam do
czytania plotek o gwiazdach i natknęłam się na to czego najbardziej nie chciałam
widzieć. Na jednej z popularnych stron widniał nagłówek „ Caroline Flack w
ciąży ! Czy jej były chłopak Harry Styles będzie ojcem ?! Co z jego dziewczyną
?!”
Pomimo łez przeczytałam cały
artykuł do końca. Było dużo zdjęć na których ewidentnie był zauważalny
okrąglejszy brzuch Caroline..
Usnęłam bez problemów, byłam zmęczona. Jednego
dnia lot do Paryża i znów do Londynu.
Rano obudziła mnie Rose rzucająca
mi się na szyję. Bardzo się cieszyła że jestem. Powiedziałam jej że pokłóciłam
się z Harrym. Zaczynała wchodzić w ten czas więc powinna trochę wiedzieć. Nie
za dużo, z umiarem. Była umówiona z koleżankami więc musiała już iść. W
drzwiach wyminęła się z Isabel która przyniosła mi torby. Przyszła z nią
Danielle. Wiedziała już o wszystkim, Is oszczędziła mi kolejnych łez wyręczając
mnie w tłumaczeniu. Siedziały ze mną bez słów, słyszałam tylko bardzo ciche
szeptanie. Danielle zebrała w myślach słowa i usiadła naprzeciwko mnie.
-nie możesz tak żyć. I tak nigdy
nie zapomnisz…
-mam udowodnić ? Bardzo proszę
-nie masz mi nic udowadniać. Harry
jest w Londynie, przyleciał w nocy. Ktoś widział cię wczoraj na lotnisku…
-pieprzone paparazzi… - schowałam
twarz w rękach –ale nie muszą wiedzieć że tu jestem. Nie powiedziałyście ?!
-noo… nie. Ale musisz z nim
porozmawiać… Im dłużej będziesz do odwlekać tym gorzej… To był tylko sms, nic
nie znaczy – wymusiła uśmiech Isabel
-nic nie znaczy ?! Dla mnie to
dużo znaczy ! Wszystko z niego zrozumiałam, nie ma nic do wyjaśniania. Dziękuje
wam za ubrania, możecie czasem zadzwonić albo odwiedzić. Nic mnie już nie łączy
z one direction… z Harrym – rozpłakałam się. Wiedziałam że nadal go kocham ale widocznie bez
wzajemności…
Do pokoju weszła Kristen.
Poprosiła dziewczyny o rozmowę. Długo nikt nie wchodził, musiałam czekać. Po dłuższej chwili weszła do pokoju matka
mojej siostry. Usiadła obok mnie, wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić
-rozmawiałam z dziewczynami i
uzgodniłam że.. na razie nie powiedzą nikomu gdzie jesteś, ja nie będę wpuszczać
Harrego i reszty zespołu do domu. Stwierdziłyśmy że musi poukładać swoje
sprawy, dobrze wam zrobi rozłąka. Gdybyście się pogodzili a on musiałby
rozwiązywać własne problemy nie miał by czasu dla ciebie. A tak przynajmniej
doceni co stracił… Czuj się bezpieczna, jak czegoś potrzebujesz możesz na mnie
liczyć. Jestem tutaj dla ciebie i mam nadzieję że cię nie zawiodę.
________________________________________________________________________
Losy głównych bohaterów się pokomplikowały... Kolejny rozdział może w piątek. Stwierdziłam że nie będę wymuszać rozdziału i dodawać codziennie. Czasami nie mam weny i wychodzi coś naprawdę tragiczne.. ten napisałam z przyjemnością, słowa same płynęły. I właśnie to lubię, jednak postaram się dodać w piątek rozdział 24.
Dziękuje bardzo za wyświetlenia i komentarze :) PS. komentarze mogą dodawać niezalogowani. :)
Love it ^^
Tobie sprawia przyjemność pisanie, a nam czytanie.
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej ciekawie. ♥
A to sie pokomplikowało.! Ehh mam nadzieje że się ułozy. Ey mogła byś mnie informować o nowym rozdziale na GG ? 35029706 <3 Z góry dzięki ; *
OdpowiedzUsuńMoje gg: 32289848 :)
UsuńTwitter: https://twitter.com/#!/Natalia_Golyska :)
Zapraszam ^^
świetny :D
OdpowiedzUsuńSuper. Kochammmm ~! Ale się pokomplikowało. Zapraszam do mnie i jeśli możesz zostaw ślad po sobie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńhttp://chcialabym-byc-obojetna-na-bledy.blogspot.com/
zajebisty rozdział i czekam na nn :p
OdpowiedzUsuń