sobota, 17 marca 2012


Rozdział 17.
Ubrałam się i obudziłam Harrego. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wbiegliśmy jak oparzeni na korytarz gdzie zatrzymał nas lekarz.
-państwo od pani Isabel ?
-tak
-proszę za mną
Szliśmy w kierunku Sali w której leżała Isabel. Strasznie się denerwowałam, prawie nic nie widziałam, z nerwów zrobiło mi się słabo.
-Megg, trzymaj się – zabrał mnie pod ramię Harry
-staram się – odparłam
Isabel nie było w Sali. Łóżko puste, panował bałagan.
-kilka minut temu przyszedł tutaj mężczyzna. Trudno nazwać to co zrobił przyjściem… wparował jak wypuszczony z dziczy. Szukał czegoś ale nie zrobił nic, został szybko zauważony. Mamy nagranie z kamer, jutro odczytamy zapis. Czy na tą chwilę mają państwo jakieś podejrzenia ?
Spojrzeliśmy się na siebie z Harrym. Nie wiadomo czy Isabel wcześniej nie miała problemów… Byliśmy tak zdenerwowani że nie byliśmy w stanie przypomnieć sobie czy Isabel nam o czymś nie mówiła… Poczekamy na nagranie, może wtedy coś sobie przypomnimy
-na tą chwilę nie mamy żadnych przypuszczeń. –odpowiedział lekarzowi Harry
-proszę zobaczyć czy nic nie zginęło z Sali. Pani Isabel jest teraz w innym pomieszczeniu dla pewności że nikt jej nic nie zrobi. Dostała dodatkową ochronę.
Zostaliśmy z Harrym sami, przeglądaliśmy czy wszystko jest.  Na pierwszy rzut oka nic nie zginęło. Wróciliśmy do domu i tak nic byśmy nie znaleźli mając oczy otwarte zaledwie do połowy.
Obudziłam się rano, była godzina 10. Zeszłam na dół, prawie wszyscy siedzieli w salonie. Brakowało Liama, Danielle i oczywiście Zayna z Isabel…
-cześć kochanie – pocałowałam na przywitanie Harrego – czemu mnie nie obudziłeś do szkoły ?
-tak słodko spałaś – uśmiechnął się do mnie
-a zaraz tak słodko nie przejdę do następnej klasy ! – rzuciłam w Hazze poduszką
-trudno, będziesz miała indywidualne nauczanie z nauczycielem Styles – chciał rzucić poduszką we mnie ale nie trafił i w głowę dostał jedzący Niall
-ejj mi się nie przeszkadza jak jem ! – krzyknął Niall – to jest moja chwila ! – oddał Harremu
-jeżeli to jest twoja chwila to całe twoje życie składa się z twoich chwil !
-ty masz Maggie, ja mam jedzenie !
-dobre porównanie ! – rzucił się na niego Hazza
-ja jem !! nie przeszkadzaj mi !
-jak dzieci – zaśmiała się Danielle – Megg, skoro nie poszłaś do szkoły pójdziemy na DÓŁ – zaakcentowała ostatnie słowo
-jasne
Zeszłyśmy do piwnicy która mieliśmy remontować dla chłopców. Jedyne co było zrobione to nałożona farba na ściany. Odcień był śliczny, pogodny i przytulny.
-Maggie, odbierzesz na moje nazwisko szafki ze sklepu ? Eleanor cie zawiezie, jedzie po listwy.
-oczywiście, już idę
Pojechałyśmy z Eleanor, musiałam nieść na 3 razy wszystko do samochodu. Jednak Harry ułatwiał mi życie…
Po powrocie zamontowałyśmy rzeczy które były gotowe, wszystko robione z precyzją, chłopcy nie mogli się o niczym dowiedzieć. Nie było mowy o przybijaniu młotkiem bądź wierceniu wiertarką.
Wróciłam na górę, postanowiłam że dziś każdy dostanie jakieś zadanie żeby nie siedzieć do wieczora w piżamie i się zamartwiać.
-Niall, ty jedziesz z Lou na zakupy. Hazza z Liamem idziecie na siłownię. Eleanor i Danielle – jedziemy na zakupy ubraniowe. Niall i Lou, po zakupach obiad dla wszystkich. Zgadzacie się ?
-coo tak dużo ? – marudził Niall
-wcale nie dużo ! Powiedziałam zakupy !
-no tak tak, to ja już się ubieram. Jedzenie – zaświeciły mu się na samą myśl o jedzeniu oczy
-a później do Rose, Isabel, Zayna i zostaniemy sami ? – objął mnie Hazza w talii
-oczywiście  - spojrzałam mu  w oczy – zapomniałabym, posprzątaj kuwetę – pokazałam Harremu język
-ejj to nie fair ! Ty jedziesz na zakupy a ja idę ćwiczyć do tego mam sprzątać kuwetę kota ! – udał obrażonego
-proszę bardzo, siedź cały dzień przed telewizorem, jedz niezdrowe jedzenie, graj, pożyjesz góra 10 lat w takim stanie !
-pożyję jeszcze 10 lat ale za to szczęśliwie – pokazał mi język
-mnie oczywiście nie wpisałeś w plan dnia !
-ty jesteś w nim cały czas, 24 godziny na dobę !
-jasna jasne, nie podlizuj się tylko kuwetę sprzątaj – puściłam mu sójkę w bok
-no doobra
Po godzinie dom był pusty, z Danielle i Eleanor wychodziłyśmy jako ostatnie żeby się upewnić że nikt nie został się lenić.
-najpierw zakupy a później zostawicie mnie na Oxford Street ?
-pewnie
Po 2 godzinach chodzenia po sklepach zadzwoniłam do Harrego, pojechaliśmy do Rose. Z mamą mojej siostry rozmawialiśmy o zdrowiu Zayna i Isabel. Nic nowego nie wymyśliliśmy. Pełni nadziei pojechaliśmy do szpitala. Zayn w stanie lepszym, dochodził do siebie i rozmawiał z nami w miarę dopuszczalnie. Z Isabel gorzej… z każdym dniem jej stan się pogarszał a my byliśmy bezradni. Martwiło mnie to strasznie… gdybym mogła siedziałabym przy jej łóżku cały czas.
Żeby oderwać się od rzeczywistości pojechaliśmy z Harrym do kina. Komedia, jednak nam nie było do śmiechu. W połowie wyszliśmy
-sztuczne to wszystko, ten cały nastrój. Po co udawać że jest się szczęśliwym skoro tak nie jest ? Wszyscy na siłę się uszczęśliwiają… - oparłam głowę o ramię Harrego
-tak już jest.. co ty na lody ?
-nie mam ochoty… Spytaj Niall’a.
-jego nie trzeba pytać, jemu wystarczy powiedzieć że jest jedzenie – wyszczerzył się do mnie Hazza
-no tak.. zamówmy cos na wynos, wydaje mi się że Lou i Niall nie zrobili obiadu, ale może tylko tak przypuszczam !
-dziwne, też tak sądzę – puścił do mnie oko
Wróciliśmy do domu. Przez otwarte okno od kuchni wydobywał się dym. Otwarliśmy z Harrym drzwi wejściowe – pełno dymu i zapach spalonego jedzenia.
-co wy robicie ?! Sylwestra urządzacie ?! –wparował do kuchni Harry
-no tak jakby… nie chcieliśmy żeby jedzeniu było zimno więc je troszkę dłużej zostawiliśmy w piecu – tłumaczył się Niall
-nie jedz tego, to jest spalone ! – wyrwałam mu z ręki kawałek spalonego mięsa
-ale tylko tyle, o – pokazał palcami wielkość
-a tylko tyle o, może ci zaszkodzić – wyrzuciłam mięso do kosza – zostawcie otwarte drzwi, okna szeroko we wszystkich pokojach na dole.
-a co z jedzeniem ? – zapytał przerażony blondyn
-przygotowaliśmy się na to – wcisnęłam mu jedzenie do ręki
-a my się staraliśmy ! – krzyknął Lou
-wasze staranie mogło spalić dom i doprowadzić żołądek Nialla do depresji !
-no tak, co do drugiego to prawda
-zostaw coś dla nas ! To ma wyżywić 7 osób ! - krzyknęłam
-7 ?! Tutaj wystarczy tylko dla mnie ! – zaczął się kłócić Niall
-to idź i sobie coś kup, nam wystarczy – wyrwałam mu pudełko z jedzeniem z ręki
-ale ja… !
- nie ma ale, wyjdź ! Ty Lou też, udusimy się
Po pół godziny nie było prawie oznaki tego że ktoś tu kiedyś coś podpalił. Może pomijając szukającego po całym domu jedzenia Nialla.
-zostaw, to moje marchewki !
-ale ja jestem głodny !
-trudno, trzeba było nie palić jedzenia ! Zostaw mi je
-i tak ich nie jesz !  A ja jestem głodny
-co się tutaj dzieje ?! – wparowałam do kuchni  - telewizji nie można normalnie oglądać ! Niall, oddaj marchewki, jedziemy do sklepu po coś do jedzenia a najlepiej to cię tam zostawię ! Z toba się wytrzymać nie da jak jesteś głodny !
-czyli ponad połowa jego życia – uśmiechnął się Lou
-spadaj, w nocy ci wszystkie zjem
-Niall, jedziemy ! – wypchnęłam go z kuchni
Wróciliśmy do domu z 6 torbami zakupów, ze sklepu wychodziliśmy z 9..
-co tam macie ? – podeszła zabierając od nas torby Eleanor
-było więcej ale wiecznie głodny człowiek zjadł połowę po drodze !
-wcale nie ! – powiedział z pełnymi ustami blondyn
Do wieczora oglądaliśmy film, znużeni poszliśmy spać. Do łóżka szłam ostatnia żeby sprawdzić czy nikt nic głupiego nie zrobi. Gdy się upewniłam że wszystko jest w porządku poszłam spać. Harry już na mnie czekał.
-i jak tam, wszystko dopilnowane ?
-oczywiście – przytuliłam się do Harrego
-no widzisz, nie wszystko. Zapomniałaś dać Harremu tabletki na przeziębienie !
-źle się czujesz ?– złapałam jego twarz w dłonie
-tak, mam lekką gorączkę, wyszedłem z siłowni na krótki rękaw.
-zaraz wracam, znajdę coś w apteczce
Idąc przez korytarz zauważyłam Louisa uciekającego z marchewkami do pokoju.
-Lou, coś nie tak z głową ?
-cicho Niall usłyszy !
-no tak, groził ci ! Uciekaj nim się dowie ! – popchnęłam go w stronę pokoju, 2 marchewki spadły na ziemię
-Dzięki ! – krzyknął zabierając jednym ruchem marchewki z ziemi i uciekając do pokoju
Dom pełen wariatów, za to ich kochałam. Może i czułam się jak psychicznie chora ale to sprawiało że moje życie nie było nudne.
-Niall co ty tu robisz ?!
-widziałaś gdzieś taką bułkę nadgryzioną do połowy ?
-po co ci o 23  wieczorem bułka nadgryziona do połowy ?!
-a jak myślisz !
-nie, nie widziałam i idź już spać !
-jak zjem
Wreszcie dotarłam do kuchni, zabrałam potrzebne lekarstwa i wróciłam do pokoju. Wszyscy spali, w końcu spokój.
-proszę, dwie te tabletki i jedna ta mniejsza – wskazałam podając Harremu lekarstwa
-dzwonił twój telefon. Odebrałem, ze szpitala
-po co dzwonili ?
-mają nagranie, mamy się stawić jutro rano.
_____________________________________________________________________________
Coś dłuższego, w ramach przeprosin za wczoraj. :) Jest późno ale nie  mogłam wcześniej - konie. :) Dziękuje za komentarze i wyświetlenia, anonimowi też mogą dodawać komentarze  ! Nowy rozdział raczej jutro. :) 

3 komentarze:

  1. Ty chyba chcesz, żebym się udusiła ze śmiechu. Myślałam, że spadnę z tego mojego mikro stołeczka !!! Oby tak dalej!!! Jestem strasznie ciekawa co w kolejnym rozdziale...
    ~Ola

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste opowiadanie :Pi czekam na nn rozdział :P

    OdpowiedzUsuń