Rozdział 17.
Ubrałam się i obudziłam Harrego.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wbiegliśmy jak oparzeni na korytarz gdzie
zatrzymał nas lekarz.
-państwo od pani Isabel ?
-tak
-proszę za mną
Szliśmy w kierunku Sali w której
leżała Isabel. Strasznie się denerwowałam, prawie nic nie widziałam, z nerwów
zrobiło mi się słabo.
-Megg, trzymaj się – zabrał mnie
pod ramię Harry
-staram się – odparłam
Isabel nie było w Sali. Łóżko
puste, panował bałagan.
-kilka minut temu przyszedł tutaj
mężczyzna. Trudno nazwać to co zrobił przyjściem… wparował jak wypuszczony z
dziczy. Szukał czegoś ale nie zrobił nic, został szybko zauważony. Mamy nagranie
z kamer, jutro odczytamy zapis. Czy na tą chwilę mają państwo jakieś
podejrzenia ?
Spojrzeliśmy się na siebie z
Harrym. Nie wiadomo czy Isabel wcześniej nie miała problemów… Byliśmy tak
zdenerwowani że nie byliśmy w stanie przypomnieć sobie czy Isabel nam o czymś
nie mówiła… Poczekamy na nagranie, może wtedy coś sobie przypomnimy
-na tą chwilę nie mamy żadnych
przypuszczeń. –odpowiedział lekarzowi Harry
-proszę zobaczyć czy nic nie zginęło
z Sali. Pani Isabel jest teraz w innym pomieszczeniu dla pewności że nikt jej
nic nie zrobi. Dostała dodatkową ochronę.
Zostaliśmy z Harrym sami,
przeglądaliśmy czy wszystko jest. Na
pierwszy rzut oka nic nie zginęło. Wróciliśmy do domu i tak nic byśmy nie znaleźli
mając oczy otwarte zaledwie do połowy.
Obudziłam się rano, była godzina
10. Zeszłam na dół, prawie wszyscy siedzieli w salonie. Brakowało Liama,
Danielle i oczywiście Zayna z Isabel…
-cześć kochanie – pocałowałam na
przywitanie Harrego – czemu mnie nie obudziłeś do szkoły ?
-tak słodko spałaś – uśmiechnął się
do mnie
-a zaraz tak słodko nie przejdę do
następnej klasy ! – rzuciłam w Hazze poduszką
-trudno, będziesz miała
indywidualne nauczanie z nauczycielem Styles – chciał rzucić poduszką we mnie
ale nie trafił i w głowę dostał jedzący Niall
-ejj mi się nie przeszkadza jak
jem ! – krzyknął Niall – to jest moja chwila ! – oddał Harremu
-jeżeli to jest twoja chwila to
całe twoje życie składa się z twoich chwil !
-ty masz Maggie, ja mam jedzenie !
-dobre porównanie ! – rzucił się
na niego Hazza
-ja jem !! nie przeszkadzaj mi !
-jak dzieci – zaśmiała się
Danielle – Megg, skoro nie poszłaś do szkoły pójdziemy na DÓŁ – zaakcentowała ostatnie
słowo
-jasne
Zeszłyśmy do piwnicy która
mieliśmy remontować dla chłopców. Jedyne co było zrobione to nałożona farba na
ściany. Odcień był śliczny, pogodny i przytulny.
-Maggie, odbierzesz na moje
nazwisko szafki ze sklepu ? Eleanor cie zawiezie, jedzie po listwy.
-oczywiście, już idę
Pojechałyśmy z Eleanor, musiałam
nieść na 3 razy wszystko do samochodu. Jednak Harry ułatwiał mi życie…
Po powrocie zamontowałyśmy rzeczy
które były gotowe, wszystko robione z precyzją, chłopcy nie mogli się o niczym
dowiedzieć. Nie było mowy o przybijaniu młotkiem bądź wierceniu wiertarką.
Wróciłam na górę, postanowiłam że
dziś każdy dostanie jakieś zadanie żeby nie siedzieć do wieczora w piżamie i
się zamartwiać.
-Niall, ty jedziesz z Lou na
zakupy. Hazza z Liamem idziecie na siłownię. Eleanor i Danielle – jedziemy na
zakupy ubraniowe. Niall i Lou, po zakupach obiad dla wszystkich. Zgadzacie się
?
-coo tak dużo ? – marudził Niall
-wcale nie dużo ! Powiedziałam
zakupy !
-no tak tak, to ja już się
ubieram. Jedzenie – zaświeciły mu się na samą myśl o jedzeniu oczy
-a później do Rose, Isabel, Zayna
i zostaniemy sami ? – objął mnie Hazza w talii
-oczywiście - spojrzałam mu w oczy – zapomniałabym, posprzątaj kuwetę –
pokazałam Harremu język
-ejj to nie fair ! Ty jedziesz na
zakupy a ja idę ćwiczyć do tego mam sprzątać kuwetę kota ! – udał obrażonego
-proszę bardzo, siedź cały dzień
przed telewizorem, jedz niezdrowe jedzenie, graj, pożyjesz góra 10 lat w takim
stanie !
-pożyję jeszcze 10 lat ale za to
szczęśliwie – pokazał mi język
-mnie oczywiście nie wpisałeś w
plan dnia !
-ty jesteś w nim cały czas, 24
godziny na dobę !
-jasna jasne, nie podlizuj się tylko
kuwetę sprzątaj – puściłam mu sójkę w bok
-no doobra
Po godzinie dom był pusty, z
Danielle i Eleanor wychodziłyśmy jako ostatnie żeby się upewnić że nikt nie
został się lenić.
-najpierw zakupy a później
zostawicie mnie na Oxford Street ?
-pewnie
Po 2 godzinach chodzenia po
sklepach zadzwoniłam do Harrego, pojechaliśmy do Rose. Z mamą mojej siostry
rozmawialiśmy o zdrowiu Zayna i Isabel. Nic nowego nie wymyśliliśmy. Pełni nadziei
pojechaliśmy do szpitala. Zayn w stanie lepszym, dochodził do siebie i
rozmawiał z nami w miarę dopuszczalnie. Z Isabel gorzej… z każdym dniem jej
stan się pogarszał a my byliśmy bezradni. Martwiło mnie to strasznie… gdybym
mogła siedziałabym przy jej łóżku cały czas.
Żeby oderwać się od rzeczywistości
pojechaliśmy z Harrym do kina. Komedia, jednak nam nie było do śmiechu. W
połowie wyszliśmy
-sztuczne to wszystko, ten cały
nastrój. Po co udawać że jest się szczęśliwym skoro tak nie jest ? Wszyscy na
siłę się uszczęśliwiają… - oparłam głowę o ramię Harrego
-tak już jest.. co ty na lody ?
-nie mam ochoty… Spytaj Niall’a.
-jego nie trzeba pytać, jemu
wystarczy powiedzieć że jest jedzenie – wyszczerzył się do mnie Hazza
-no tak.. zamówmy cos na wynos,
wydaje mi się że Lou i Niall nie zrobili obiadu, ale może tylko tak
przypuszczam !
-dziwne, też tak sądzę – puścił do
mnie oko
Wróciliśmy do domu. Przez otwarte
okno od kuchni wydobywał się dym. Otwarliśmy z Harrym drzwi wejściowe – pełno dymu
i zapach spalonego jedzenia.
-co wy robicie ?! Sylwestra
urządzacie ?! –wparował do kuchni Harry
-no tak jakby… nie chcieliśmy żeby
jedzeniu było zimno więc je troszkę dłużej zostawiliśmy w piecu – tłumaczył się
Niall
-nie jedz tego, to jest spalone ! –
wyrwałam mu z ręki kawałek spalonego mięsa
-ale tylko tyle, o – pokazał palcami
wielkość
-a tylko tyle o, może ci
zaszkodzić – wyrzuciłam mięso do kosza – zostawcie otwarte drzwi, okna szeroko
we wszystkich pokojach na dole.
-a co z jedzeniem ? – zapytał przerażony
blondyn
-przygotowaliśmy się na to –
wcisnęłam mu jedzenie do ręki
-a my się staraliśmy ! – krzyknął Lou
-wasze staranie mogło spalić dom i
doprowadzić żołądek Nialla do depresji !
-no tak, co do drugiego to prawda
-zostaw coś dla nas ! To ma wyżywić
7 osób ! - krzyknęłam
-7 ?! Tutaj wystarczy tylko dla
mnie ! – zaczął się kłócić Niall
-to idź i sobie coś kup, nam
wystarczy – wyrwałam mu pudełko z jedzeniem z ręki
-ale ja… !
- nie ma ale, wyjdź ! Ty Lou też,
udusimy się
Po pół godziny nie było prawie
oznaki tego że ktoś tu kiedyś coś podpalił. Może pomijając szukającego po całym
domu jedzenia Nialla.
-zostaw, to moje marchewki !
-ale ja jestem głodny !
-trudno, trzeba było nie palić
jedzenia ! Zostaw mi je
-i tak ich nie jesz ! A ja jestem głodny
-co się tutaj dzieje ?! –
wparowałam do kuchni - telewizji nie
można normalnie oglądać ! Niall, oddaj marchewki, jedziemy do sklepu po coś do
jedzenia a najlepiej to cię tam zostawię ! Z toba się wytrzymać nie da jak
jesteś głodny !
-czyli ponad połowa jego życia –
uśmiechnął się Lou
-spadaj, w nocy ci wszystkie zjem
-Niall, jedziemy ! – wypchnęłam go
z kuchni
Wróciliśmy do domu z 6 torbami
zakupów, ze sklepu wychodziliśmy z 9..
-co tam macie ? – podeszła
zabierając od nas torby Eleanor
-było więcej ale wiecznie głodny
człowiek zjadł połowę po drodze !
-wcale nie ! – powiedział z
pełnymi ustami blondyn
Do wieczora oglądaliśmy film,
znużeni poszliśmy spać. Do łóżka szłam ostatnia żeby sprawdzić czy nikt nic
głupiego nie zrobi. Gdy się upewniłam że wszystko jest w porządku poszłam spać.
Harry już na mnie czekał.
-i jak tam, wszystko dopilnowane ?
-oczywiście – przytuliłam się do
Harrego
-no widzisz, nie wszystko.
Zapomniałaś dać Harremu tabletki na przeziębienie !
-źle się czujesz ?– złapałam jego
twarz w dłonie
-tak, mam lekką gorączkę,
wyszedłem z siłowni na krótki rękaw.
-zaraz wracam, znajdę coś w
apteczce
Idąc przez korytarz zauważyłam
Louisa uciekającego z marchewkami do pokoju.
-Lou, coś nie tak z głową ?
-cicho Niall usłyszy !
-no tak, groził ci ! Uciekaj nim
się dowie ! – popchnęłam go w stronę pokoju, 2 marchewki spadły na ziemię
-Dzięki ! – krzyknął zabierając
jednym ruchem marchewki z ziemi i uciekając do pokoju
Dom pełen wariatów, za to ich
kochałam. Może i czułam się jak psychicznie chora ale to sprawiało że moje
życie nie było nudne.
-Niall co ty tu robisz ?!
-widziałaś gdzieś taką bułkę
nadgryzioną do połowy ?
-po co ci o 23 wieczorem bułka nadgryziona do połowy ?!
-a jak myślisz !
-nie, nie widziałam i idź już spać
!
-jak zjem
Wreszcie dotarłam do kuchni,
zabrałam potrzebne lekarstwa i wróciłam do pokoju. Wszyscy spali, w końcu
spokój.
-proszę, dwie te tabletki i jedna
ta mniejsza – wskazałam podając Harremu lekarstwa
-dzwonił twój telefon. Odebrałem,
ze szpitala
-po co dzwonili ?
-mają nagranie, mamy się stawić
jutro rano.
_____________________________________________________________________________
Coś dłuższego, w ramach przeprosin za wczoraj. :) Jest późno ale nie mogłam wcześniej - konie. :) Dziękuje za komentarze i wyświetlenia, anonimowi też mogą dodawać komentarze ! Nowy rozdział raczej jutro. :)
<3
OdpowiedzUsuńTy chyba chcesz, żebym się udusiła ze śmiechu. Myślałam, że spadnę z tego mojego mikro stołeczka !!! Oby tak dalej!!! Jestem strasznie ciekawa co w kolejnym rozdziale...
OdpowiedzUsuń~Ola
zajebiste opowiadanie :Pi czekam na nn rozdział :P
OdpowiedzUsuń