Rozdział 16.
Na ziemi leżał Zayn. Wyglądał
strasznie. Bardziej blady pomimo jego ciemnej karnacji, jeszcze chudszy … bałam
się, nie wiedziałam co z nim będzie. Nie
dawał najmniejszych oznak życia.
Po kilku minutach pogotowie go
zabrało, Harry pojechał z nim w karetce. Przebrałam się szybko i pojechałam z
Lou do szpitala. Niestety, lekarz nie miał dobrych wieści… Zayn dostał anemii i
odwodnienia. Ale ważne że jego życiu nie zagrażało nic złego.
Czuwaliśmy wszyscy przy łóżku
Zayna, po ok 2 godzinach obudził się. Tak jak w domu, nieprzytomnie zaczął
mówić
-co z Isabel ? Jak się dziś czuje
?
-dobrze, dobrze – pogłaskałam go
po czole
Na Sali panowała cisza tylko
ciemnowłosy cały czas coś mruczał pod nosem.
-Megg, chodźmy na zewnątrz –
poprosił mnie Harry
-coś się stało ?
-nie…to znaczy tak. Dostałem sms
od Liama że pod drzwiami leżał list więc kazałem mu otworzyć. Ktoś ci grozi… -
spuścił skrępowanie wzrok
-kiedy ? Tak samo napisany?
-literki też wycięte z gazety ale
Liam mówi że to raczej nie od tej samej osoby. Myślę że trzeba będzie zadzwonić
na policję..
-wstrzymajmy się, można zrobić to
zawsze. A teraz nie zawracajmy sobie głowy policją, mamy inne problemy.
-jasne, wracajmy do Zayna…
Chłopak nadal mruczał do siebie,
co drugie słowo jakie wypowiadał to „Isabel”. Jej imię było przecinkiem,
kropką, rozpoczęciem, środkiem i zakończeniem każdego wypowiadanego zdania. Miałam
nadzieję że obaj z Isabel z tego wyjdą…
- przyjaciele pani Isabel ? Proszę
za mną – przyszła do nas lekarka średniego wzrostu
-coś nowego w jej sprawie ? –
spytałam
-tak, jej stan znacznie się
pogorszył. Będziemy musieli przeprowadzić operację, niektóre rany same się nie
zrosną. Musimy mieć zgodę i podpis, czy zgadzają się państwo ? – zwróciła się
do mnie i Hazzy
Jeżeli to jej miało pomóc, nic
innego nie pozostało mi jak podpisać zgodę na operację. Coraz mniej wierzyłam w
to że wyzdrowieje… Nadzieja umiera ostatnia ale jej stan był ciężki.
-oczywiście, podpiszemy – zabrałam
długopis i podpisałam – Harry, zgadzasz się ?
-tak
-dziękuje, operacja jutro o
godzinie 12. Będzie trwała ok 4 godzin. W odwiedzimy można będzie przyjść
dopiero w następny dzień – wyjaśniła wszystko lekarka segregując dokumenty
-jak z Zaynem ? –zapytał Harry
-wyjdzie z tego – puściła do nas
oko – musi tylko o siebie dbać
-już my się o to postaramy
Poszłam do Isabel, Hazza do Zayna.
Przyjaciółka wyglądała jak by spała, nic jej nie bolało… miałam taką nadzieję
że się nie męczy. Wolałam taki widok niż Zayna mówiącego do siebie.
-Megg, wracajmy, już późno –
zabrał mnie za rękę Harry
Przez drogę w samochodzie
całkowita cisza. Nikt nie poruszał tematu każdy tylko myślał. Tyle nieszczęść …
Trzeba dawać radę a szanse są nikłe.
Usnęliśmy z Harrym od razu.
Następnego dnia musiałam iść do szkoły, Isabel miała operację. Miałam
zaplanować następny dzień dla wszystkich ale i tak większość spędzi go w
szpitalu przy Zaynie. Liam obiecał że zawoła psychologa… musimy jakoś pomóc
przyjacielowi.
O 2 w nocy usłyszałam że dzwoni
mój telefon. Harrego to nie ruszyło, ja od razu zerwałam się na równe nogi
-pani Brian ? -usłyszałam kobiecy głos
-tak, przy telefonie
-mogłaby się pani zjawić w
szpitalu ? Najlepiej teraz. Chodzi o Isabel
_________________________________________________________________________
1. przepraszam że tak późno
2. przepraszam że taki krótki
niestety miałam zabiegany dzień, rozdział zaczęłam pisać o 24. Pomyślałam że lepiej dodać krótki niż nie dodawać wcale. :)
dziękuje za wyświetlenia i komentarze, nowy może dzisiaj. :)
Anonimowi też mogą dodawać komentarze. :)
Fajny ;D Czekam czekam czekam co będzie daaleej !!!! :D <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :D Suuuperowy
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej :D Świetny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga : http://itsgottabeyou-1d.blogspot.com/
zajebisty rozdział i czekam na nn :p
OdpowiedzUsuń