niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 18.

Całą noc się kręciłam, nie mogłam wymyśleć kim był ten mężczyzna. Dopiero nad ranem zasnęłam, gdy był czas wstawania.
-Megg, nie spałaś ? Wyglądasz nie najlepiej .. – przytuliła mnie Danielle
-nie mogłam usnąć – spuściłam wzrok
-chcesz coś do jedzenia ?
-nie..
-Jak to nie ?! – krzyknął Niall – w tym domu nie ma „nie” mówiąc o jedzeniu ! Ale w sumie to wiesz… możesz mi oddać troszkę
-a jak tam bułka nadgryziona do połowy, hmm ?
-jaka bułka ? – spytał zdziwiony
-ta która jadłeś o 23 wieczorem
-tak ? A być może… 
-zapomniałam, od tego czasu ty zjadłeś już 1000 takich bułek sklerotyku
-gdzie ja zostawiłam … - weszła do kuchni zaspana Eleanor
-i ty na mnie mówisz sklerotyk – powiedział obrażony Niall
-cicho bądź – rzuciła w blondyna Eleanor otwartym woreczkiem z cukrem który po drodze strącił herbatę
-sama cicho bądź – wstał Niall, poślizgnął się na mokrej podłodze i zrzucił ze stołu kanapki
-WYJDŹCIE Z KUCHNI ! – krzyknęłam do wszystkich – Niall, sprzątasz po śniadaniu !
-dlaczego ja ?!
-bo byłeś bardzo grzeczny i mi pomagałeś – posłałam mu buziaka z drugiego końca kuchni
-w tym domu spać nie można – wszedł Harry – co to ma być ?! – stanął podciągając nogę do góry – moje skarpety są całe od cukru !
- słodkie – rzucił pozostałą zawartością torebeczki w Harrego Louis
-ja z wami nie wytrzymam – wyszłam z kuchni uderzając o stół
- nie złość się, krzywdę sobie zrobisz – przyciągnął mnie do siebie Hazza stojąc na jednej nodze  
Po godzinie daliśmy radę się wybrać, wiele nerwów mnie  to kosztowało. Gdy usłyszeliśmy telefon ze szpitala, od razu pojechaliśmy z Harrym na miejsce. Isabel nadal była w innej sali. Nie wiedzieliśmy gdzie jej szukać, z zakłopotania wchodziliśmy do pokoi innych ludzi.
-kmmm – odchrząknął jeden z lekarzy – państwo czegoś szukają ?
-tak, byliśmy umówieni z lekarzem Hirt.
-piętro niżej, pierwsze drzwi po prawej przy wyjściu z windy
Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Lekarz z laptopem czekał już na nas.
-zapraszam do środka. Grafik rozczytał nagranie, proszę się uważnie przypatrzeć czy ta postać nie jest państwu znana.
Wystarczyły 2 sekundy żeby rozpoznać kto jest na nagraniu. Harry potrzebował więcej czasu, nie rozpoznał od razu.
-proszę wyłączyć, wiem kto to jest
-czy to ten o którym myślę ? – spytał mnie Harry
-tak – odpowiedziałam krótko
-kto to jest ? – spytał lekarz
-nie znam osobiście. Ten mężczyzna śledził mnie kilka dni temu.
-nie mają państwo przypuszczeń ? Może jakaś przeszłość pani Isabel się z tym wiąże
-niestety, nie
-podamy to na policję, gdy się czegoś dowiemy od razu poinformujemy.
Nie chciałam mówić lekarzowi o listach, sama nie wiedziałam od kogo je mam…
Odwiedziliśmy przy okazji Zayna, czuł się już całkiem nieźle. Gorzej z Isabel. Lekarze odłączyli już ją od kilku urządzeń, nie były potrzebne i tak nie pomagały. Wyglądała jeszcze gorzej niż ostatnio, bardziej blada, chudsza, miałam wrażenie że kości policzkowe przebiją jej skórę.
-Harry, chodźmy. Nie mogę na to patrzeć, nie mogę widzieć jak ona cierpi…
-wiem że to trudne ale byłaby szczęśliwa wiedząc że ma nasze wsparcie, wiedząc że nie jest sama
-masz rację… ale i tak jest dla mnie kimś ważnym i boli mnie widok jej cierpiącej…
-pozostaje tylko czekanie… - objął mnie Harry
Gdy wróciliśmy do domu Hazza nagle stracił chęci do życia i poszedł się położyć. Stwierdziłam że jest zmęczony ale gdy po 2 godzinach nie schodził na dół poszłam do pokoju.
Leżał przykryty po samą szyję kołdrą, pot ściekał mu po twarzy, oczy szkliste, twarz przeraźliwie blada
-Harry, co się dzieje ?
-chyba jestem chory…. Wieczorem już ci mówiłem, teraz jest gorzej, mam 39 stopni gorączki
-pewnie się od kogoś zaraziłeś w tym szpitalu… Zadzwonię do lekarza
Prosiłam żeby nikt nie wchodził Harremu do pokoju, wszysto go drażniło. Lekarz przyjechał w miarę szybko. Zbadał Hazze, stwierdził niegroźną chorobę przy której kilka dni spędzonych w łóżku miało pomóc. Przy jego odżywianiu nie ma się co dziwić że bakterie się do niego lepią.
- kochanie, idę wykupić recepty – pocałowałam go w czoło
-uważaj bo się zarazisz !
-od ciebie mogę wszystkim !
-Niall zje całe jedzenie, Lou podpali kuchnię, Zayn załamie się psychicznie… tego nie chcesz !
-już dobrze złośniku ! Niedługo wracam, trzymaj  się i nie wychodź z łóżka !
Powiedziałam Danielle żeby zaopiekowała się Harrym, pilnowała żeby nie wychodził z łóżka i trzymała z dala od Loiusa – razem byli niebezpieczni a Hazza był chory więc mogło się to nasilać.
W drodze do apteki mijałam mój domek, czekały na mnie 2 koperty. Zabrałam je i idąc czytałam ich zawartość. Nagle usłyszałam kroki za plecami. Wystraszyłam się więc zaczęłam biec. Jednak nic to nie dało. Ktoś od tyłu zawiązał mi chustkę na oczach i zatkał buzię. Nie było mowy o ucieczce, nie wiedziałam kto i czego ode mnie chce.
______________________________________________________________________
Przetrzymam was w niepewności, możecie się domyślać. :) 
Dziękuje za piękną liczbę wyświetleń i komentarze. :)
Komentarze mogą dodawać anonimowi, pamiętajcie że każdy jest dla mnie motywacją do następnego rozdziału. 
Jutro raczej dodam coś nowego. :)

2 komentarze:

  1. Kto to był ? Ten gostek co ją śledził ? świetny rozdział :* Czekam na nexta :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. wałsnie kto to był mam nadzieje ze nic jej nie zrobi ;Pi czekam na nn
    zajebisty rozdział :p

    OdpowiedzUsuń