sobota, 3 marca 2012

Rozdział 3.

Na ziemi leżała moja babcia. Podbiegłam jak najszybciej żeby pomóc jej wstać. Miała zamknięte oczy ale oddychała. Chwyciłam za słuchawkę telefonu i wybrałam numer pogotowia. Karetka przyjechała i zabrała babcię. Założyłam tylko spodnie i buty, na górę od piżamy zarzuciłam kurtkę z H&M i wybiegłam za lekarzami. Cała we łzach nie mogłam się otrząsnąć z szoku. Nie mogłam nikomu o tym powiedzieć, nie miałam nikogo kto by mnie pocieszył. Babcia była jedyną osobą która wiedziała o moich problemach ale i tak nigdy o wszystkich. Brakowało mi przyjaciółki, osoby która mnie pocieszy, będzie ze mną. Nie byłam jednak gotowa by się otworzyć, zaufać komuś.
W poczekalni siedzieli załamani  ludzie, część z nich płakała, niektórzy się cieszyli. Spoglądali dziwnie na mnie, w tym momencie uświadomiłam sobie że moja twarz jest delikatnie zielona. Maseczka na noc – dość widoczna. Nakładałam ją żeby babcia podczas kolacji nie widziała posiniaczonej twarzy. Założyłam kaptur i zakryłam się włosami. Rozejrzałam się za łazienką, przecież będą mnie wołać do babci. Gdy taką znalazłam, wbiegłam dość szybko i zmyłam to co miałam na twarzy. To jednak był błąd. Lepiej żeby zobaczyli że mam zieloną twarz niż to że mam pełno sińców i podkrążone oczy. Co miałam teraz zrobić ? Przecież nie mogą się dowiedzieć … Nie miałam przy sobie korektora, ani nic z takich rzeczy. Jedynym pomysłem jaki mi wpadł do głowy to zdrapanie ze ściany gipsu, rozmoczenie go z wodą i nałożenie na twarz. Wyglądałam jak nakremowana, prawie nie było widać w jakim stanie jestem. Musiałam jeszcze bardziej zaciągnąć kaptur i bardziej ukryć się we włosach, ludzie w poczekalni widzieli mnie najpierw zieloną a teraz białą. Mogło się wydawać dziwne, w tym momencie nie jest ważne zdanie innych ale nie chciałam żeby postrzegali mnie za jakąś wariatkę. Poczekałam jeszcze 15 min i zza drzwi wyłoniła się pulchna pielęgniarka. Była zmęczona, zestresowana.
-Maggie Brian ?
-tak, to ja. Co z babcią ?
-proszę za mną.
Zaprowadziła mnie do pomieszczenia pełnego plakatów, plansz i różnych dziwnych przedmiotów których nie byłam w stanie nazwać.
-proszę usiąść.
Nogi miałam jak z waty. Ledwo doszłam do tej sali, każdy krok był jak chodzenie po rozżarzonym węglu. Usiadłam tak jak nakazała.
-stan zdrowia pani Georginy, pańskiej babci od kilku dni był gorszy. Sprawdziliśmy to, wykonamy sekcję zwłok. Czy zauważyła pani w ostatnim czasie jakieś  symptomy ?
Gdy usłyszałam „sekcja zwłok” wszystko było dla mnie jasne. Nie docierało to do mnie. Nie wierzyłam, odeszła najważniejsza osoba w moim życiu, po za moją siostrą. Co ja jej powiem ? Jak ją poinformuję o śmierci babci ? Rose była teraz na obozie edukacyjnym ze szkołą, wraca za 2 dni. Nie mogłam się nią zaopiekować, nie miałam 18 lat. Po chwili przemyśleń przypomniałam sobie że pielęgniarka zadała mi  pytanie.
-nie, nie mówiła mi nic a ja większość czasu spędzałam poza domem.
Nie mogłam opanować łez. Chciałam powiedzieć o tym jak babcia czuła się gdy byłam w domu, jak się zachowywała ale nie mogłam nic z siebie wydusić. Pielęgniarka stwierdziła że nie ma sensu mnie męczyć i puściła do domu.
-przyjdź do mnie rano z rodzicami. O 8 w tej Sali.
-ale ja… nie mam rodziców. Zmarli jakiś czas temu.
-podaj mi twój dowód osobisty i dokumenty.
Nie miałam takich rzeczy, nie miałam 18 lat. Gdy jej o tym powiedziałam zaprowadziła mnie do poczekalni i zostawiła bez słowa. Widziałam zamieszanie na korytarzu, nikt nie podchodził do mnie więc zaczęłam iść w stronę drzwi. Nagle wysoki, szczupły brunet ubrany w biały fartuch zatrzymał mnie i poprosił ze sobą do gabinetu. Spisał imię, nazwisko i to co uważał za ważne.
-jesteś jedynaczką ? Babcia wychowywała jeszcze kogoś ?
-mam siostrę, jest na wycieczce ze szkołą, wraca za dwa dni.
  Wykonał telefon i za chwilę sprowadził na dół. Cała się trzęsłam, kręciło mi się w głowie. Wsiadłam do samochodu. Nie pytałam gdzie jadę, co ze mną zrobią, wszystko było mi obojętne. Wysiadłam przed wielkim budynkiem, widniał napis „pogotowie opiekuńcze” . Zaprowadzili mnie do pokoju w którym siedziały na łóżkach 2 dziewczyny. Jedna o dzikim spojrzeniu, jasnej karnacji, niebieskich oczach i blond włosach, ubrana w leginsy i zieloną tunikę. Druga blada, pofarbowane na czarno włosy i ostry makijaż. Ubranie miała czarne – czarne spodnie z dziurami, glany, kurtkę top gun. Pełno kolczyków na twarzy, wyraz buntowniczki. Wskazały mi miejsce spania więc położyłam się i od razu usnęłam. Rano po obudzeniu się nie było w pokoju nikogo. Musiałam się przygotować że ktoś do mnie przyjdzie, zobaczy w jakim stanie jest moja twarz. Na oknie leżały potrzebne kosmetyki, pomyślałam że dziewczyny nie będą złe gdy je pożyczę. Przyszła po mnie ok 50 letnia niska kobieta i zaprowadziła do pokoju pełnego papierów i teczek.
-masz jakąś bliską rodzinę ? Kogoś kto mógłby się tobą zaopiekować ? – powiedziała miłym głosem.
-nie, nie mam. Raczej daleka, nie ma możliwości opieki. – skłamałam. Nie mogłam trafić w ręce Thomasa. To było niemożliwe. Tak się nie mogło stać.
Kobieta zaczęła szukać w komputerze danych o mnie, przeglądała papiery.
-wracaj do pokoju, przyjdę do ciebie.
Gdy wróciłam jedna z ‘współlokatorek’  leżała na łóżku ze słuchawkami, ta nazwana przez ze mnie „czarnym charakterem” siedziała przy stole i czytała książkę. Była sobota więc wolne od szkoły. Nawet nie zwróciły na mnie uwagi, jasnowłosa kątem oka spoglądała ale ta druga poraziła ją wzrokiem i wróciła do czytania. Nie miałam ubrań, nie wiedziałam gdzie łazienka, musiałam skorzystać z toalety.
-gdzie jest łazienka ? –zapytałam ze strachem.
-nowa i nie wie gdzie co jest, tak ? Masz problem, my też nic nie wiedziałyśmy, same wszystko odkryłyśmy. Radź sobie sama. – odparła ciemnowłosa.
Blondyna chciała coś powiedzieć, jej oczy zrobiły się smutne ale gdy wiedziała że jej koleżanka się na nią patrzy zamknęła oczy i słuchała dalej muzyki. Usiadłam na swoim łóżku i oglądałam całe otoczenie.
-czemu nie chcecie mi pomóc ? Powiedziałybyście, poszłabym i po sprawie. Problem ?
Nie odezwały się. Czarna zmarszczyła tylko nos.
-jak się tutaj znalazłyście ? Powiedzcie mi coś więcej, nie wiem gdzie przebywam, nie wiem co ze mną będzie.
-nie mieszaj się w nieswoje sprawy. Dobrze ci radzę. – nie podniosła wzroku, cały czas czytała książkę.
Irytowała mnie, nic nie mogłam zaradzić. W tym momencie zapukała ta sama kobieta co wcześniej, poprosiła mnie ze sobą. Znów ten sam pokój, znów to samo. Gdy usiadłam zaczęła rozmowę.
-jesteś pewna że nie masz nikogo bliskiego ?
-tak, jestem pewna. – nie potrafiłam kłamać ale musiałam. Walczyłam o przyszłość moją i mojej siostry.
-znalazłam kogoś kto może się tobą zaopiekować. Jest pod budynkiem, podpisz tutaj  i zejdź na dół. Ochroniarz odprowadzi cię do samochodu.
Nie wiedziałam kto to będzie. Może ktoś kto wreszcie da mi odpowiednie warunki ? Wszystko jedno. Chciałam być już pełnoletnia. Nic więcej. 
_________________________________________________________________
Udało mi się napisać coś dłuższego. W rozdziale 6 pojawią sie chłopcy z 1D więc bądźcie cierpliwi. :) Jak na razie nie ogłaszam się nigdzie, chcę napisać więcej i dojść do momentu kiedy będą chłopcy. Dziękuje za wyświetlenia, jutro nowy rozdział. :) 

1 komentarz: